Kardiolodzy i dietetycy zachęcają nas do zrezygnowania z solenia potraw. Używana w nadmiarze rzeczywiście bowiem szkodzi naszemu zdrowiu. Z ilością soli łatwo możemy przesadzić, gdyż nie tylko dosalamy nią przygotowywane w domu dania, ale zjadamy jeszcze tak zwaną sól ukrytą. Jest ona dodawana do większości produktów, które kupujemy każdego dnia. Okazuje się jednak, że organizm pewnej ilości soli potrzebuje. Kiedy sól pomaga, a kiedy szkodzi?
Dwie twarz soli
Sól jest związkiem chloru i sodu. Wchodzi w skład płynów ustrojowych. Jej nadmiar, ale też niedobór są więc bardzo istotne. Zalecana ilość soli, które nie powoduje ani nadmiaru, ani niedoboru to łyżeczka soli dziennie. Tymczasem są wśród nas osoby, które dziennie spożywają aż 3 łyżeczki soli – to zdecydowanie za dużo.
Zapobiega odwodnieniu organizmu
Podczas intensywnych upałów, przy intensywnych treningach, silnych wymiotach oraz przy biegunce zalecane jest picie wody mineralnej wysokosodowej. Czasem więc stosowane są płyny z dodatkiem soli kuchennej, która zatrzymuje wodę w organizmie.
Dlaczego sól szkodzi?
Sól zaburza przemianę materii, gdyż zatrzymuje wodę w organizmie. Sprzyja więc nadciśnieniu i chorobom serca. Może też utrudniać przyswajanie wapnia, obniżać wrażliwość komórek na insulinę, podwyższać poziom cukru we krwi. Zwiększa więc ryzyko zachowania na cukrzycę.
Jakiej soli używać?
Najmniej zdrowa jest sól warzona, proces jej otrzymywania sprawia, że jest całkowicie pozbawiona składników mineralnych. Trochę bardziej zdrowa jest sól kamienna. Wybierana jest stosunkowo rzadko z uwagi na szary odcień. Ale zawiera ona śladowe ilości mikroelementów, które są konieczne do prawidłowego funkcjonowania organizmu: jod, potas, wapń, żelazo, cynk i magnez. Najmniejszą ilość chlorku sodu zawiera sól morska i to jej przede wszystkim powinniśmy używać do solenia potraw. Zawiera naturalny jod, potas, wapń, żelazo, cynk, mangan, magnez, jest więc bogata w mikroelementy.
Warto pamiętać, że słony smak nadamy potrawom dodając do nich zioła.
